Pra vybuch u mietro ja daviedaŭsia ŭ kramie, kudy zazirnuŭ u pošukach cukru.
Vyłajaŭsia — heta była ŭžo piataja ŭ toj dzień krama z pustym «cukrovym» pryłaŭkam — ja rušyŭ da pradavački. Ale niešta spyniła mianie ŭ jaje pierakryŭlenym tvary ź litaralna ŭcisnutym u źbialełaje vucha mabilnikam…

…Nazaŭtra mianie spyniŭ mikrafon.

Nie paśpieŭ ja padyści da ŭźnikłaha ŭ centry Minska panteonu z čyrvonych i biełych hvaździkoŭ, zdryhanucca ad vyhladu mužčyny, što zakryŭ vialikimi dałoniami mokry ad śloz tvar, jak u hrudzi ŭpierłasia čornaja hałavieška mikrafona:

— Siudy… siudy… — dziaŭčyna ŭmieła vycisnuła mianie z natoŭpu pad zrenku telekamiery, — paru słovaŭ… vašyja viersii, kali łaska…

Nie mahu daravać sabie toj pary niedarečnych słovaŭ, jakija ničoha nie značyli…

Pra vybuch u mietro ŭžo skazana i napisana stolki, što darečy, zdavałasia b, pamaŭčać.
Nie, nie tamu, što skazana ŭžo ŭsio. I nie tamu, što jašče nie ŭsio skazana. Nie pakidaje adčuvańnie, što adnoj chviliny maŭčańnia ŭ pamiać pra zahinułych mała. Što krainie, hramadstvu, ludziam jak nikoli patrebnyja try chviliny maŭčańnia. U poŭnaj adpaviednaści ź viadomym niapisanych praviłam — try chviliny maŭčańnia ŭ efiry, kab pačuć hałasy tych, chto cierpić biedstva, pačuć čyjości apošniaje SOS…

Adno adroźnieńnie: krainie, hramadstvu, ludziam treba pačuć siabie.

Ale havorać usie: ad minakoŭ, złoŭlenych na prapahandyscki kručok telekamiery, da prezidenta, jaki tłumačyć žurnalistam, jak i što treba havaryć…

Treba, naprykład, havaryć, što karabiel pad nazvaj Biełaruś ledź nie vypadkova naskočyŭ na adnu z tych minaŭ, jakija pačkami vybuchajuć vakoł.

Ale irvanuła ŭnutry.

Irvanuła ŭ trumie, kali pryniać i praciahnuć karabielnuju mietafaru.

U nahłucha zadrajenym trumie, jaki staranna achoŭvali.

Tam, u nahłucha zadrajenym trumie, jaki staranna achoŭvali, panujuć pradpisanyja praviły vyžyvańnia: nie piarečyć achoŭnikam, nie «viakać», havaryć tolki ŭ miežach dazvolenaha i chłusić, zadavalniajučysia «čarkaj i skvarkaj»…

Hałoŭnaje ž praviła — nie vysoŭvacca. Heta značyć, jak razumiejuć heta achoŭniki, — nie vystaŭlać pretenzij kapitanu i nie pretendavać na jaho miesca la šturvała…

Možna žyć pavodle napisanych praviłaŭ.

Možna žyć pavodle niapisanych praviłaŭ.

Ale pavodle pradpisanych praviłaŭ narmalnaha čałaviečaha žyćcia niama.

Jany pamylilisia, hetyja achoŭniki na čale z kapitanam. Jany dumali, što hałoŭnaja pahroza zychodzić ad tych, chto «vysunuŭsia» na prezidenckich vybarach. Ale pakul biez stomy raskručvaŭsia machavik represij, pakul ułada na ŭvieś śviet demanstravała svaje biaźmiežnyja mahčymaści rasparadžacca žyćciom ludziej, «vysunuŭsia» samy strašny pretendent na samuju žorstkuju i kryvavuju ŭładu — uładu rasparadžacca ich śmierciu…

Hrukajuć na hruba zavaranych sutykach drenna sčeplenyja vahony viersij i dokazaŭ.

U internecie, u hazietach, na radyjo i TB źmianiajuć adno adnaho zaležnyja i niezaležnyja palitołahi, ekśpierty, analityki, aficyjnyja i nieaficyjnyja asoby. I havorać, havorać, havorać — zbolšaha hrejuć ruki na ahni, jaki zaklikany piačy dušu.

Što ž, niachaj havorać. Vinoŭnik nibyta znojdzieny, zaraz treba znajści vinavatych.

U apazicyi — ułada sama zamiašała heta kryvavaje miesiva. Va ŭłady — apazicyja, jana ža «piataja kałona», raspaŭsiudžvalniki čutak i «hałavaciapy» ź mietro.

Nasamreč, viadoma ž, vinavataja ŭłada. I tut nie patrebnyja nijakija fakty i dokazy. Dastatkova adnaho FAKTU: ludzi davieryli ŭładzie svaje žyćci, a jana ich nie źbierahła.

Ale heta nie ŭsio.

Doŭhi čas ułada davała nadziei, i bolšaść pahadžałasia ź joj, što žyć spakojna, syta i biaśpiečna možna tolki pavodle pradpisanych praviłaŭ «žorstkaha paradku i dyscypliny». I tamu pierakanaŭčaja dla ŭłady i nasielnikaŭ «truma» mienavita taja viersija, što prapanavanaja ich, moža, samym zaŭziatym achoŭnikam — KDB. Viersija pra «ŭnikalnaha chimika» sa zvyšambicyjami, jaki adzinym sposabam zadavolić ich abraŭ čužuju śmierć.

Što ž, na toje jon i vyras u «trumie», dzie zahadana dahadžać mocnamu, šturchać słaboha, raspraŭlacca ź inšadumcami i chłusić, chłusić, chłusić… Navat samim sabie…

U «trumie», dzie žorstkaść, cynizm i chamstva dahodliva ličacca normaj.

U «trumie», dzie vałodańnie milicejskaj dubinkaj cenicca vyšej, čym vałodańnie chirurhičnym skalpielem.

U «trumie», dzie ŭžyŭleny kamunizmam hien nianaviści nie tolki nie źnik razam ź im, ale i znajšoŭ sabie novaje pažyŭnaje asiarodździe…

— Čvartavać! — hałosić z teleekrana, załomvajučy ruki, viadomy aktor, sprabujučy adnavić karcinu pomsty…

— Paviesić! — prahnie niechta «vypadkovy», całkam intelihientnaha vyhladu. — Paviesić! Pakazalna! Prosta tut…

Prosta tut uzvyšajecca hara kvietak, i cicha pałymniejuć na krasavickim vietry paminalnyja śviečki…

Prosta tut, dzie tolki i možna pačuć siabie.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?