Čornasocienskija koły, blizkija da rasijskich fondaŭ, anansavali sustreču Andreja Dźmitryjeva i Arcioma Ahafonava ŭ «intelektualnym kłubie zachodnierusistaŭ».
Farmat prosty: na čyimści leciščy hetyja ludzi pahavorać na zadadzienuju temu pierad kamierami. Raniej u padobnym mierapryjemstvie ŭžo ŭdzielničaŭ aktyvist BNF Illa Dabratvor.
«Naša Niva» spytałasia ŭ lidara «Havary praŭdu», ci nie brydka jamu sustrakacca z takimi sumnieŭnymi piersanažami.
«Praca palityka — havaryć ź lubymi ludźmi, navat kali jany tabie niepryjemnyja, — patłumačyŭ svaju pazicyju Dźmitryjeŭ. — Takim čynam ja lepš pakažu, što ich dumki marhinalnyja, što tam niama intelektualnaha kapitału.
Ja nie dumaju, što takim čynam mahu ich niejak lehitymizavać. Viedajecie, niadaŭna ja byŭ u Niamieččynie, tam pravaja partyja atrymała bahata miescaŭ u parłamiencie. Tak, jany byli marhinałami, bo ich idei nie byli papularnymi. U vyniku heta stvaryła situacyju, kali jany raśli bieź pieraškodaŭ. Hramadstvu nie pakazvali, dzie ich miesca. I kali situacyja ź biežancami vybuchnuła, to partyja vyrasła ŭ razy.
Siońnia ŭ Biełarusi šmat ludziej pad upłyvam rasijskaj prapahandy. I takija voś hrupy… nie treba kazać, što ich niama jak takich, a treba pakazać, što jany jość, ale ŭ ich niama ni arhumientaŭ, ničoha».