Samym čytanym tekstam hoda ŭ najupłyvoviejšym litaraturnym časopisie śvietu «The New Yorker» stała apaviadańnie nieviadomaj amierykanskaj aŭtarki Krystan Rupienijan «Kašatnik» («Cat Person»).

Rupienijan skončyła ŭniviersitet u 2003-m, dva hady pracavała ŭ aśvietnickich misijach pa achovie zdaroŭja na kienijska-ŭhandyjskim pahraniččy, zachapiłasia Afrykaj, vyvučyła suachili, abaraniła dysiertacyju na temu postkałanijalnych pracesaŭ u sučasnaj afrykanskaj litaratury. Paralelna pracavała pazaštatnym žurnalistam, niańkaj, pradaŭcom u kniharni. Čytała ŭ Harvardzie kursy, pryśviečanyja amierykanskaj i afrykanskaj litaraturam, etničnym i kulturnym asablivaściam u prozie. Apošnija piać hadoŭ zajmajecca tvorčaściu: napisała zbornik apaviadańniaŭ, pracuje nad ramanam.

Treba dumać, u chutkim časie apaviadańni Krystan Rupienijan vyjduć na dastupnaj movie — u Rasii ci va Ukrainie. Miarkujučy pa adnym apaviadańni, jana tonka adčuvaje sučasnaść i talenavita ŭmieje pieradać nazirańni.

Pačućcio pa pierapiscy, kali tabie 20

Siužet «Kašatnika» prosty, nadzvyčaj žyćciovy ŭ detalach. 20-hadovaja studentka-druhakurśnica Marho pracuje pradaŭcom snekaŭ u art-chaŭsnym kinateatry. Robiert prychodzić u kinateatr, štoraz kuplaje łakryčnyja cukierki i adnojčy prosić u Marho jaje numar. Taja niečakana dla siabie daje. Robiert vyhladaje svojeasabliva, nie pryhažunčyk: vysoki, paŭnavaty, ź niastryžanaj baradoj, plečy zaŭždy apuščanyja. Ale jon miły, dumaje Marho, kaniečnie, nie nastolki, kab padyści da jaho na viečaryncy, ale ŭ takoha možna było b zakachacca padčas sumnych lekcyj. Chacia jon jaŭna ŭžo nie student.

Hieroi pačynajuć pierapisvacca. Robiert razumny i daścipny, i Marho prychodzicca pracavać nad saboj, kab urazić jaho. Ale, kali pierapiska ładzicca i joj udajecca adpaviadać, dziaŭčyna adčuvaje pryjemny ŭzdym, nibyta padčas tancu. U toj ža čas jana zaŭvažaje: kali adkazvaje chutka, to i jaho mesedž prychodzić chutka, a kali ciahnie z adkazam dzień-dva, u vyniku atrymlivaje suchoje i karotkaje paviedamleńnie.

Adnojčy padčas siesii jana skardzicca ŭ paviedamleńni, što susiedka źjeła jaje praduktovyja zapasy. Robiert prapanuje sustrecca i pačastavać viačeraj. Nie mahu, treba vučycca, piša jana. Nie pieražyvaj, nienadoŭha. Jany sustrakajucca la kramy, jon kuplaje joj čypsy i višniovuju kołu. Robiert apranuty ŭ trusavuju šapku i doŭhaje palito. U spałučeńni ź jaho apuščanymi plačyma vyhladaje staramodna i dziŭnavata. Dziaŭčyna dziakuje za padarunki. «Dobra vučysia, darahaja, chutka pabačymsia», — Robiert pacałavaŭ jaje ŭ łob, niby niejkaje krochkaje stvareńnie. Da internata Marho lacieła, poŭnaja nievykaznaj lohkaści, jakuju jana raspaznała jak prykmietu zaradžeńnia sapraŭdnaha pačućcia.

Paśla kanikuł Robiert kliča dziaŭčynu ŭ kino. «Tolki nie na maju pracu, pajedziem u vialiki kinateatr za horad». Usiu darohu da kino Robiert maŭčyć, nie hladzić na dziaŭčynu. Jon nijak nie vykazvaje svaich pačućciaŭ i padčas filma (film akazaŭsia pra Chałakost). «Padvieźci ciabie damoŭ ci možam pajechać u bar?» — zapytaŭ jon, kali vyjšli z kino. «Ja dumaju, my možam vypić». «Kali ty sama chočaš», — kaža jon. Marho kryŭdzicca: heta ŭsio mienš padobna da spatkańnia. «Nu, paśla takoha filma mnie treba vypić». «Znaješ, jak ciažka było padabrać film, jaki b uraziŭ dziaŭčynu z artchaŭsnaha kinateatra? Vy, napeŭna, źbirajeciesia tam u kancy dnia i śmiejaciesia z tych, chto prychodzić na błokbastary i mieładramy». «O tak, cha-cha», — Marho padtrymlivaje hetu viersiju, choć nasamreč zusim nie suprać mieładram. Napeŭna, ja jaho pakryŭdziła svajoj niaŭvažlivaściu, dumaje jana sa spačuvańniem. A jon ža tak staraŭsia vybrać film dla mianie!

U jaki bar pajechać? Nie, u tvoj studencki nie pajedziem, ty vartaja lepšaha — i Robiert viazie jaje ŭ načny kłub ź siekjuryci na ŭvachodzie, jaki nie prapuskaje dziaŭčynu ŭnutr, bo joj jašče niama 21. «Jak, tabie jašče niama?» — «Nu, ja tabie kazała, što ja na druhim kursie…» — Marho pačuvajecca vinavataj. Usia čarha hladzić na ich. Dziaŭčyna pačynaje płakać. Robiert u zamiašalnictvie: «Ale ja dumaŭ… Ładna, pojdziem u inšy bar». Pa darozie napružanaść raźviejvajecca, i chłopiec całuje jaje strasna. Marho hety pacałunak vielmi niepryjemny — «jon niby zalivaŭ svoj jazyk joj u horła». U bary Robiert prapanuje vypić harełki: nie, ja budu piva — Marho spužałasia, jana nikoli jašče nie piła harełki. Padčas troch kuflaŭ dziaŭčyna pranikajecca da Robierta škadavańniem i piaščotaj — jon taki datklivy, čullivy… Pieražyvaŭ pra film, pakryŭdziŭsia, što jana admoviłasia iści ŭ kino tudy, dzie jana pracuje — napeŭna, padumaŭ, ja jaho saromiejusia… «Jakim budzie seks ź im?» — dumaje jana.

Seks humovych lalek

Seks akazaŭsia takim ža niahiehłym, jak i ŭsio spatkańnie. To bok Robiertu było dobra, a Marho nie. Źniešnie jon akazaŭsia absalutna niepryvabny dla jaje, halizna padkreśliła heta. Niepryvabny staŭ i ŭnutrana — akazałasia, dościpy ŭ jaho atrymlivalisia tolki ŭ pierapiscy. U jaho łožku jana znoŭ adčuvała siabie lalkaj, tolki kali jon całavaŭ jaje ŭ łob la kramy, Marho pačuvałasia krochkim farforam, a ciapier — humovaj žančynaj, jakuju chłopiec kruciŭ u roznych pozach, pryhavorvajučy: «O tak, tabie padabajecca» (i heta nie było pytańniem).

Paśla seksu Marho spytała: «Kolki tabie hadoŭ?» — «34. Ja chacieŭ pryznacca tabie, ale nie viedaŭ jak».

Nastupnyja dni Marho dumała nad tekstam sms-ki, jakaja b pakłała kaniec hetym adnosinam. Uspaminać pra ich joj było brydka. Jana sumavała pa tym Robiercie, jakoha ŭjaŭlała pa paviedamleńniach, i z žacham dumała pra realnaść. «Prosta napišy jamu, što tabie bolš heta nie cikava,» — raiła siabroŭka. «Nu nie, hetaha mała, usio-taki ŭ nas byŭ seks… I jon, zdajecca, nie błahi chłopiec…»

«Pryviet, ty mnie nie cikavy, pierastań mnie pisać», — siabroŭka sama napisała i adpraviła sms. «Ok, spadziajusia, ja ničym ciabie nie pakryŭdziŭ. Ty dobraja dziaŭčynka, i nam było dobra razam. Daj znać, kali źmieniš svaju dumku» — niečakana łahodny adkaz.

Praź miesiac Marho pabačyła Robierta ŭ toj samaj studenckaj kaviarni. Jon siadzieŭ nad kuflem piva. Marho adčuła strach i vyjšła ŭ atačeńni siabroŭ «jak prezident u akružeńni słužby biaśpieki». Tady ad Robierta stali prychodzić paviedamleńni:

«Vitaju, Marho, ja bačyŭ ciabie ŭ bary siońnia ŭviečary. Ja viedaju, što ty skazała nie pisać tabie, ale ja prosta chacieŭ skazać, što ty była vielmi pryhožaj. Ja spadziajusia, što ŭ ciabie ŭsio dobra!»

«Ja viedaju, što nie pavinien kazać heta, ale ja vielmi sumuju pa tabie».

«Hej, moža być, ja nie maju prava pytacca, ale ja prosta chaču spytać, što heta ja zrabiŭ nieprłna»

«*Niapravilna»

«Mnie zdavałasia, u nas była sapraŭdnaja suviaź. Ty nie adčuvaješ hetaha ci…»

«Moža być, ja zanadta stary ci, moža być, tabie spadabaŭsia niechta inšy».

«Toj chłopiec, ź jakim ty była siońnia, tvoj bojfrend»

«???»

«Ci jon prosta niejki chłopiec, ź jakim ty śpiš»

«Prabač»

«Vy trachajeciesia prosta zaraz?»

«Adkazvaj»

«Šlucha».

Tak zakančvajecca apaviadańnie. Łakanična, iranična i praŭdziva.

Stajać za siabie

Treba jašče patłumačyć nazvu apaviadańnia: u pierapiscy Robiert raskazvaje Marho, niby maje dvuch katoŭ. Adnak u jaho doma dziaŭčyna nie zaŭvažyła nivodnaha. «Mahčyma, jany byli ŭ inšym pakoi», — sprabuje jana patłumačyć sabie situacyju. My tak i nie viedajem, ci schłusiŭ Robiert pra hetych katoŭ, a kali tak, to navošta. Mahčyma, ličyŭ, što tak bolej spadabajecca dziaŭčynie?

Apaviadańnie vybuchnuła ź niekalkich pryčyn. Pa-pieršaje, kiepskija spatkańni i nieparazumieńni ź inšym połam — historyja, jakaja adnaznačna była ŭ kožnaha. Pryčym ad tych historyj zastalisia mienavita takija adčuvańni, što źjaŭlajucca pry čytańni «Kašatnika».

Taksama mnohija pabačyli ŭ historyi siabie. Adny ŭspomnili, jak z dalikatnaści saromielisia skazać «nie». Druhija ličyli, što spatkańnie/seks byli vydatnyja, raz nie było nijakich narakańniaŭ i zaŭvah. «My što, pavinny žanočyja dumki čytać?!» — aburajucca mužčyny. Byŭ navat stvoranaja daścipny apovied u praciah «Kašatnika» — viersija padziej na dumku Robierta.

Jość jašče adzin aśpiekt. Marho z apaviadańnia ŭvieś čas adčuvała siabie niajomka: bajałasia, što budzie vyhladać niedastatkova razumnaj, pierajmałasia, što vypadkova pakryŭdziła chłopca, pieražyvała, jak jon usprymie jaje reakcyju. Jaho nievytłumačalnuju choładnaść jana taksama tłumačyła jak vynik svaich słoŭ. Ale niaredka ŭsie my — niezaležna ad połu — byvajem takoju Marho. Kolki situacyj u našym žyćci, kali my pačuvajemsia vinavatymi pierad čužymi ludźmi! Pierad žančynaj na kasie, dla jakoj nie znajšli kapiejek, pierad niepryjemnymi znajomcami, suviaź ź jakimi nam niajomka abarvać, pierad kansultantam, jakoha adryvajem ad razmovy (navat zahavorvajem da ich vybačalna: «Prabačcie, mahli b vy patłumačyć…»). U našym hramadstvie niejak nie pryniata stajać za siabie. My tak časta apraŭdvajemsia pierad navakolnymi za svaje słovy i rašeńni — i ŭ hetym apoviedzie bačna, jak niedarečna heta vyhladaje. Kali ty padletak, to jašče miła i zrazumieła, kali tabie 20 — to para ŭžo vučycca stajać za siabie i svaje miežy, i da 30 pažadana zrazumieć ułasnuju kaštoŭnaść.

Pierad seksam Robiert pytaje dziaŭčynu, ci heta jejny pieršy raz. Taja nie moža pierastać śmiajacca, bo ŭspaminaje toj samy pieršy raz, padrychtoŭka da jakoha była hruntoŭnaj i całkam uśviadomlenaj. Jany sustrakalisia z chłopcam dva hady, i dva miesiacy Marho razmaŭlała ź im pra fizičnuju blizkaść. Dziaŭčyna abhavaryła ŭsio toje i z maci — było strašna niajomka, ale źmiastoŭna. U vyniku mama źniała dačce i jaje chłopcu pakoj «noč + śniadanak», kab tolki usio prajšło ŭdała (vielmi dalokija ad našaj kultury praktyki, ale, moža, nie biessensoŭnyja?). Usiaho dziaŭčyna mieła šaścioch partnioraŭ, Robiert byŭ siomym.

Škada, što maci nie patłumačyła: niajomkaść — apošniaje, na što treba zvažać, kali parušajucca tvaje miežy. Miežy — heta toje niamnohaje, što abaraniaje naša psichičnaje zdaroŭje. I trymać ich vielmi važna ŭ luboj situacyi, u luboj śfiery, asabliva ŭ takoj datklivaj, jak fizičnyja adnosiny.

Apovied vyklučna tonka pieradaje pašyranuju dumku, što seks u sučasnym śviecie ničoha nie važyć. «Kali ja ciapier admoŭlusia, ja budu vyhladać jak kapryznaja dziaŭčynka, što zamoviła ŭ restaranie stravu, a, kali jaje prynieśli, admoviłasia». Tak razvažała Marho nad svaim stanoviščam u łožku Robierta, pakul toj razuvaŭsia. Seks staŭ niby pryjom ježy. Niasmačnaja — škada, ale ok, pieraciarplu. Heta toje, što my atrymlivajem z kultury: publicystyki, knih, filmaŭ.

Pra taki lohki, instrumientalny padychod da seksu šmat pišuć, i jon nibyta staje mejnstrymam. Adnak na spravie pałavaja blizkaść zastajecca niečym bolšym, čym vypić šklanku vady. I reakcyja hałoŭnaj hieraini apaviadańnia, toj stres, strach, taja traŭma, jakuju jana atrymała ŭ vyniku, pakazvajuć na heta. Jana mieła seksualny dośvied (dosyć bahaty jak dla 20 hadoŭ), ale ad ahidy jaje heta nie ŭratavała.

Hety seks byŭ nastolki traŭmatyčny dla jaje, što padčas luboščaŭ jana stała hladzieć na ŭsio niby zboku, a dla maralnaj padtrymki pačała ŭjaŭlać idealnaha chłopca, jakoha sustrenie kaliści i sa śmiecham budzie pierakazvać hetuju niazhrabnuju situacyju.

Stres i traŭmu ŭ vyniku atrymaŭ i chłopiec, Robiert. Jaho pryniźlivyja, ahresiŭnyja ad biaśsilla paviedamleńni pakazvajuć na heta. Dla jaho heta taksama było adnosinami, inšaja sprava, što pavodziŭ siabie ŭ ich jon nie nadta spraktykavana.

Hety seks nie byŭ svoječasovym, a tamu i vyjšaŭ nastolki niepryjemny — i dla jaje, i ŭ vyniku dla jaho. Maja dumka: było jašče rana. Paśla pary spatkańniaŭ Marho i Robiert zrazumieli b, što zusim nie pasujuć adno adnamu.

Dobry seks moža być na toj stadyi, kali ludzi adkrylisia. Kali zrazumieli, što možna nie chłusić pra art-chaŭs i košak — i tvaja kaštoŭnaść u vačach druhoha nie pacierpić.

Dobry seks nie moža być biez dušeŭnaj blizkaści. Bo dobry seks — heta ž zusim nie miechanika.

***

Na telehram-kanał «Našaj Nivy» možna padpisacca tut.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?