— Antanina, vinšuju z premijaj i važkim dadatkam da jaje — knihaj «Vierbnica»! Pieršaja tvaja kniha «Źnič kryžovych daroh» vyjšła ŭ dalokim 1992-m. Čamu taki praciahły pierapynak pamiž knihami — ažno 30 hadoŭ?

Dziakuju za vinšavańnie. Nasamreč, i premija, i vydańnie knihi akazalisia dla mianie niečakanymi. Ja nikoli asabliva nie adčuvała patreby vydavacca. Bo stan, kali prychodziać vieršy, nastolki samadastatkovy, što ŭsio astatniaje mnie bačycca druhasnym. Pryznacca, nie vielmi ja lublu ŭsie hetyja pryznańni-ŭhanaravańni, premii-miedali. Asabliva dziaržaŭnyja i asabliva ciapier, kali dziaržava ŭznaharodžvaje za liślivaść i rabstva. Ź niedziaržaŭnymi ŭznaharodami ŭsio inačaj, ciaplej, praŭdziviej. I knihu atrymać było pryjemna, bo napisanaje, jak viadoma, zastaniecca. Internet — źjava niapeŭnaja, a kniha — usio ž reč materyjalnaja. Kniham Skaryny bolš za 500 hadoŭ, a my pa-raniejšamu možam patrymać ich u rukach.

— Davaj prajaśnim situacyju z tvajoj radzimaj. Naradziłasia ty, zdajecca, na Zelvienščynie, ale i Pružany tabie nie čužyja. Dyk tvoj radzinny kutok — dzie?

Moj radzinny kutok tam, dzie viazali pupok, — na Zelvienščynie. Tam była pieršaja maja vialikaja vada — Zalvianka, pieršaja krynica z žyvoj vadoj, pieršaja Jurjeva rasa — dziela viduščaści dušy, pieršyja ŭ žycie vałoški. U niacełych piać hadkoŭ mianie pieravieźli pad Ružanskuju pušču, jakaja idzie da samaj Biełaviežy. My žyli ŭsioj siamjoj u maleńkaj bakovačcy ź piečču, praz kalidor ad škołki, dzie baćka, nastaŭnik, vučyŭ chutarskich dziaciej. I ja stała lasnym čałaviekam: zaplatała kosy biarozam, śpiavała im pieśni. Tady ž pačali prychodzić i pieršyja vieršy.

— Ty prosta jak Maŭka z paemy «Lasnaja pieśnia» Lesi Ukrainki.

Ja vielmi lublu hety tvor, Maŭka — rodnaja mnie duša. Tamu Zelvienščyna — jak pieršaje kachańnie, a Pružany, dzie ja skončyła škołu, Ružany, dzie dažyvali svoj viek baćki, — heta maja achova, krepaść, pałacavyja kryły na hary. Tak i žyvu: hnutkaść viarbinnaja ŭva mnie ź bierahoŭ Zalvianki, a siła, niepachisnaść — puščanskaja, zubrovaja.

— U farmuloŭcy žury skazana, što premija prysudžanaja «za viernaść kłasičnym litaraturnym tradycyjam, tematyčnaje i vobraznaje bahaćcie movy, papularyzacyju paetyčnymi srodkami narodnych zvyčajaŭ i abradaŭ». A ci možna znajści ŭ našym staražytnym falkłory adkazy na niejkija sučasnyja złabadzionnyja pytańni?

Oj, daremna ty mianie ŭ toj bok viadzieš! Mahu nie spynicca. Bo ŭsia naša narodnaja kultura — tysiačahodovy płast mudraści. Pa-pieršaje, naša kalektyŭnaja śviadomaść usio jašče čaplajecca za vobraz dobraha cara: pamianiajem adnaho na druhoha — i zažyviom sabie ščaśliva. Ale tak nie budzie. Pa-druhoje, časam my čujem: voś pieramožam žorstki nialudski režym, a tady padumajem, ci patrebnaja nam biełaruskaja mova… Tak mohuć dumać tolki biezadkaznyja hulcy na poli žyćcia i śmierci, a nie vyrašalniki narodnaha losu. Narodnaja mudraść vučyć nas nazapašvać siły. U viadomaj kazcy pierad pachodam na Cmoka Kaval doŭha adkormlivaŭ Udovinaha syna vałovym miasam, vykoŭvaŭ jamu (trojčy!) bułavu, pakul nie vyjšła daskanałaja. Hetki sabie biełaruski varyjant supierhieroja. Ale taja ž narodnaja mudraść nie admaŭlaje i tałaku: hurtam, jak viadoma, i baćku, lahčej bić.

— Ty — piaty łaŭreat Stralcoŭskaj premii, i ŭ ciabie byli hodnyja papiaredniki — Anatol Viarcinski, Aleh Minkin, Nasta Kudasava i Anchieła Eśpinoza Ruis. Chto ź ich tabie blizki śvietapohladna?

Kali papieradzie iduć takija tytany, jak Anatol Viarcinski, nichto z tropu nie sabjecca. Viarcinski — moj litaraturny nastaŭnik, daradca, siabra. Anchieła — ispanka, jakaja piša vytančanyja vieršy pa-biełarusku. Kudasava — čujny nierv Biełarusi. U abiedźviuch paetak vohniennaja enierhietyka, bol, vybuch, luboŭ, adčaj, samota ŭsialenskaja i — radaść žyć, dychać, pieramaŭlacca z travami, rekami… A najbližej mnie ŭsio ž Aleh Minkin. My z-pad adnych strech ledziašy adłomvali, adnymi viečarami natalalisia. Z pakaleńnia my adnaho, jak z hniazda buślinaha.

— Vierniemsia da tvajoj «Vierbnicy». Jak padličyŭ adzin prafiesar, viarba — samaje častaŭžyvalnaje dreva ŭ biełaruskaj paezii, što možna prailustravać radkami Łarysy Hienijuš: «Ź biełaruskaj učepistaj hliny i rabra pryniamonskich viarbin ja — halinka la biełaha tynu napałovu zabytych śviatyń». Ale ž viarba nadta krochkaja, moža, u jakaści «budmateryjału» nam lepš padyšoŭ by, naprykład, dub?

Što viarba hetkaja papularnaja ŭ litaratury — nie dziva. Jana — samaje ŭstojlivaje, učepistaje, upartaje, niazłomnaje dreva. Niezdarma pierad Vialikadniem my adznačajem Vierbnicu, kali halinki viarby nabyvajuć cudadziejnuju moc. Chto z nas nie pamiataje, jak ściabajuć siamiejniki adno adnaho, prypiavajučy: «Nie ja bju — / viarba bje, / za tydzień — / Vialikdzień. / Budź zdaroŭ, / jak vada, / i raści, / jak viarba!». Što da zhadanaha duba, to moc u jaho takaja, što, prysłaniŭšysia ci abniaŭšy jaho kamiel, adčuvaješ prytok siły. Znoŭ ža, u narodzie havaryli: «U sasnovym lesie malicca, / u biarozavym lubicca, / u dubovym volu kavać, / u jałovym dušu djabłu pradavać». Tak što dub volu kuje, ale nie daruje tym, chto piłuje dubrovy na pobytavyja patreby. Nie rabili ź jaho raniej ni padłohi, ni mebli. Chiba damaviny i kryžy — dub jadnaŭ ziamlu i nieba.

— Adzin ź dziejačaŭ kultury, jaki hod tamu źjechaŭ za miažu, niadaŭna napisaŭ u «Fejsbuku», što jon «nie zmoh zastavacca ŭ kancłahiery». A jak tabie bačycca naša tut žyćcio?

Naša situacyja niebiaśpiečnaja tym, što niama centra pryciahnieńnia. Rasčaravańnie ŭ tak zvanaj novaj apazicyi bje kudy bolš baluča, čym «amonaŭskija» dubinki. Viedaješ, jość takoje budysckaje vysłoŭje: svajo nieba našu ŭ sabie. Tak i ŭ nas: chtości nosić u sabie svoj kancłahier, a chtości — svaju svabodu. Ja zastajusia tut, u žorstkim padziele na «svaich» i «vorahaŭ», u napružańni i źbirańni ŭsich žyćciovych resursaŭ, kab niejak ža baranicca i baranić słabiejšych za mianie. Bo mienavita tut — pieršaja linija abarony hodnaści. I niama nijakaha hieraizmu ni ŭ tym, kab źjechać, ni ŭ tym, kab zastacca. Najhorš budzie, kali i pa hetaj prykmiecie my pierasvarymsia. Jednaść — adziny paratunak. Ale jednaść nie za kahości i nie suprać, a prosta jednaść. Jak źjava, jak fakt, jak śviedčańnie našaj nacyjanalnaj mudraści stajać na svaim. Nalahajem na movu, na kulturu, na historyju! I vybieramsia z toj jamy, u jakuju dazvolili siabie zahnać.

— Viedaju, što ty siabruješ z ukrainskimi paetami, adnosna niadaŭna brała ŭdzieł u Litaraturnym fiestyvali «Lasnaja pieśnia» ŭ Łucku. Ale siońnia Ukraina adharodžvajecca ad Biełarusi kalučym drotam, pakolki naša ziamla moža pieratvarycca ŭ płacdarm dla ahresara — Rasii. Jak ty ličyš, ci zmoža Maskva pasvaryć nas z našymi paŭdniovymi susiedziami?

My zroščanyja z Ukrainaj pa ŭsich švach, usimi kletkami i tkankami. Ukraincy vośmy hod hinuć ad rasijskich kul, tamu nakont Rasii iluzij nie majuć. Pamiataju, kolki haradoŭ i miastečak ukrainskich ja abjeździła z vystupleńniami, i ŭsiudy słuchačy pytalisia pra naš raj-spakoj-stabilnaść. Słuchali i zajzdrośliva ŭzdychali: u vas tam zavody-fabryki pracujuć, u vas darohi hładkija i vulicy čystyja. Ale jak tolki dachodziła da movy… «Jak heta — u Biełarusi škoły ruskija?!» Ukraincy nie mahli hetaha zrazumieć.

— Zdajecca, tolki ciapier u mnohich našych paŭdniovych susiedziaŭ na Łukašenku i jaho palityku vočy adkrylisia.

Tak, kali na biełaruska-ŭkrainskaj miažy zalaskali husienicy rasijskich tankaŭ. Ale chto ich tudy paklikaŭ? Nie biełaruski narod. A toj, chto kinuŭ u turmy tysiačy biełarusaŭ, dziasiatki tysiač vymusiŭ źjechać. Mnie zdajecca, ukraincy heta razumiejuć. I biełarusy, i ŭkraincy zastajucca pry svaim rozumie i sami, biez padkazak susiedki, musiać razabracca, jak budavać svajo žyćcio. Bo adstupiacca tyja vojski. Adstupiacca!

— Letaś razam ź dziasiatkami inšych hramadskich arhanizacyj byŭ likvidavany Sajuz piśmieńnikaŭ, siabram jakoha ty była z 1994 hoda. Čym dla ciabie byŭ SBP?

Mahčyma, ja mocna nie biedavała b, što Sajuz naš źlikvidavali. Kali b nie viedała, kolki adkaznaści brali na siabie piśmieńniki, kab baranić movu, zachinuć ad represij śmiełych i pryncypovych kaleh. Skažam, viadoma, jak zasłaniaŭ svaim aŭtarytetam Maksim Tank paśla viartańnia z HUŁahu Łarysu Hienijuš. Ci jak uziaŭ pad svajo kryło buntaroŭ-studentaŭ BDU Alesia Razanava i Viktara Jarca. Voś tut Sajuz piśmieńnikaŭ i vykonvaŭ svaju misiju. Heta vam nie prafsajuzy, jakim palčykam načalstva pakivaje — i maŭčać, jak myšy pad vienikam. Ci BRSM — ciućki ručnyja…

— Chto ź piśmieńnikaŭ dla ciabie ŭzor tvorčych, hramadzianskich i čałaviečych pavodzin?

Janka Bryl, Mikoła Aŭramčyk, Hienadź Buraŭkin, Anatol Viarcinski, Michaś Čarniaŭski, Arsień Lis, Vasil Siomucha, Adam Maldzis, Uładzimir Damaševič… Nie mahu pieraličyć usich. Kali ja na pačatku 1990-ch apynułasia popleč ź imi — moj śviet pašyreŭ i paśviatleŭ. Bo ŭsio ž tałakoŭskaja ŭ nas natura. Tvorcy adzin da adnaho imknucca, kab duch pajadnańnia adčuć.

— Biełaruskaja litaratura pad pryhniotam zdaŭna — to carski, to saviecki, to ciapierašni, ci nie samy niebiaśpiečny. Na jaho biescyrymonnaje «padzialaj i ŭładarničaj» čym moža adkazać tvorca?

Kali dziaržava nas padzialiła, to adrazu prajaśniłasia, chto jakim pryncypam kirujecca: ja dla krainy, ci kraina dla mianie. Usie zvykłyja žyć na dziaržaŭnym utrymańni pierakačavali ŭ naŭmysna dziela ich stvorany pryŭładny Sajuz piśmieńnikaŭ. Tak usio da drobiazi znajoma, z časoŭ daŭno praminułych. Jašče ž Kastuś Kalinoŭski aburana zapytvaŭ: «Ułada dla naroda, ci narod dla ŭłady?» A čym adkazać? Rabić usio mahčymaje, kab narod nie syšoŭ u niabyt. Majem zapaviet Karatkieviča: «Rabi niečakanaje, rabi, jak nie byvaje, rabi, jak nie robić nichto, — i tady pieramožaš!».

— Novapryznačany ministr adukacyi Andrej Ivaniec pryznaŭsia, što ŭlubiony piśmieńnik u jaho Charuki Murakami, a śpiavak — Viktar Coj… Jak ty ličyš, pry novym ministry adukacyjny kurs budzie toj ža samy, što i pry jaho papiaredniku Karpienku, jaki rusifikavaŭ biełaruskuju škołu jak tolki mahčyma?

Na žal, źmieny kursu čakać nie davodzicca. Hlanieš u padručniki pa biełaruskaj litaratury dla ruskamoŭnaj škoły — žach achoplivaje! Tolki zredku prakidajucca žyvyja radki Kupały, Bahdanoviča, Paŭluka Trusa ci Niny Maciaš. A vakoł ich — drymučaja kałhasnaja pierapieŭščyna! Usio tvory, dzie płot pachileny i dola harotnaja. Navat narodnyja prypieŭki pierakładajucca na ruskuju movu — «dieti nie pojmut». Takija padručniki tolki advaročvajuć vučniaŭ ad rodnaha piśmienstva.

«U nas russkij jazyk raźvivajetsia vo vried nacionalnomu», — i ty, vidać, čuła heta niadaŭniaje vykazvańnie Łukašenki. Jak miarkuješ, ci nadoŭha jašče chopić mocy biełarusam i biełaruskaj movie, kab vyžyvać u takich umovach?

Słuchaj, heta ž dzikaja anamalija — «vo vried nacionalnomu». Jak mahčyma takoje zajavić i ničoha ŭśled nie prapanavać — na paratunak i vypraŭleńnie situacyi? Tamu i pačuvajecca biełaruskaja mova na svajoj ziamli, jak čałaviek paśla insultu. Varta napomnić, što najpierš moŭnym pytańniem prykryvałasia rasijskaja ahresija na Danbasie. Ukraincy heta balesna ŭviedali. Tamu davajcie słuchać svaich kłasikaŭ-prarokaŭ i nie pakidać movy našaj biełaruskaj, kab nie pamierci. Jość u nas Łarysa Hienijuš, Uładzimir Karatkievič, Vasil Bykaŭ, Aleś Razanaŭ i tysiačy ich adnadumcaŭ — ahromnistaje niabiesnaje vojska, jakoje pramaŭlaje ŭ Kosmas pa-našamu. I jość narod na ziamli, jaki pazaletaś paŭstaŭ adstojvać svaju praŭdu, svaju volu i svaju movu. I pakul my ŭsie razam svajho nie adstaim — nie supakoimsia.

Клас
1
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
1

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?