«U niadzielu, 15 žniŭnia, ja znachodziŭsia ŭ Kabule, kali vybuchnuŭ ŭvieś hety chaos. U dzień, kali taliby ŭvajšli ŭ Kabuł, ja adpraviŭsia ŭ aeraport, ale razhubiŭsia, tamu što nie moh znajści tam amierykanskich adkaznych asob, jakija pavinny byli dapamahčy z evakuacyjaj. Pa darozie ja zajechaŭ u ambasadu ZŠA, ale tam užo nikoha nie było, tamu što ŭsie supracoŭniki pieramiaścilisia na terytoryju mižnarodnaha aeraporta Chamida Karzaja, i ambasada ciapier pracavała tam. Ja vielmi bajaŭsia, što nie paśpieju dabracca da aeraporta da taho, jak taliby całkam zachopiać horad».

«Straciŭ miesca ŭ čarzie, da jakoha daviałosia stajać dzieviać hadzin»

«Pakolki ja zahadzia zapoŭniŭ anłajn-formu zapytu na evakuacyju, ja pavinien byŭ sustrecca z kim-niebudź z kamandy evakuacyi, kab rastłumačyć svaju situacyju. Ale kali ja dabraŭsia da bramy aeraporta, tam panavaŭ poŭny chaos. Kazali, što zastaŭsia tolki adzin hramadzianski samalot, ale jon, jak nam skazali, byŭ pryznačany vyklučna dla evakuacyi afhanskich aficyjnych asob. Nie puskali navat pasažyraŭ ź dziejnymi kvitkami na rukach: vierahodna, ich miesca ŭ samalocie zaniali niekalki vysokapastaŭlenych čynoŭnikaŭ.

Astatnija, i ja ŭ tym liku, byli šakavanyja i strašenna napałochanyja tym, jak raźvivałasia situacyja. Ja bolš za dźvie hadziny sprabavaŭ znajści choć kaho-niebudź z amierykancaŭ. Dziakujučy supracoŭniku aeraporta, jaki padkazaŭ mnie, dzie znachodziacca amierykanskija sałdaty, paśla niekalkich hadzin čakańnia i mituśni, ja narešcie znajšoŭ amierykanskaha sałdata i maliŭ jaho dapamahčy mnie z evakuacyjaj. Jon pahadziŭsia, ale skazaŭ, što spačatku treba pravieryć mianie.

Praź niekatory čas ludzi, jakija chacieli vyratavacca ad talibaŭ i da hetaha mirna stajali ŭ čarzie kala bramy, stali ŭsim natoŭpam napirać na płot, molačy amierykanskich sałdat ab dapamozie, i ŭrešcie prarvalisia na pole. Viadoma, pra mianie tut ža zabylisia, tamu što sałdatam daviałosia ŭtajmoŭvać natoŭp. U rešcie rešt usich adpravili nazad za aharodžu, ale ja straciŭ svajo miesca ŭ čarzie, da jakoha mnie daviałosia stajać dzieviać hadzin. Ja ŭsiu noč nie spaŭ i maliŭ sałdat, jakija prachodzili mima, dazvolić mnie vyjechać z Afhanistana, pakolki ŭ mianie jość dziejnaja hryn-karta ZŠA. Ale nichto nie chacieŭ słuchać, i ŭsie my nie spali ŭsiu noč da ranicy.

Hałodnyja, abiaśsilenyja ad smahi, stomlenyja i napałochanyja, my razam z dvuma inšymi afhancami (adzin ź niamieckim pašpartam, inšy z brytanskim) u rospačy błukali ŭzdoŭž płota, amal stracili nadzieju źjechać. Čas ad času raptam pačynałasia stralba, kali natoŭp sprabavaŭ prabicca da samalotaŭ».

«Ja ščaślivy, bo ŭ biaśpiecy ad talibaŭ»

«Narešcie mnie ŭdałosia pahavaryć z adnym z vajskoŭcam, jaki achoŭvaŭ lotnaje pole, i rastłumačyć, što ŭ nas jość dziejnyja dakumienty ZŠA, Hiermanii i Vialikabrytanii, heta značyć, my majem prava na evakuacyju. Ja pakazaŭ sałdatu hryn-kartu i dakumienty, jakija dakazvajuć, što ja pracuju va ŭniviersitecie ŭ ZŠA. Jon pahladzieŭ našy dakumienty i narešcie dazvoliŭ adździalicca ad natoŭpu i iści da paŭnočnaj bramy aeraporta — momant vializnaha palahčeńnia dla ŭsich nas traich. Heta było ŭžo ŭ paniadziełak, kala 16-j hadziny.

Zatym jašče dzieviać biassonnych hadzin, pasadka ŭ samalot, uźlot — i ŭ 5:30 ranicy ŭ aŭtorak my prybyli na avijabazu ŭ Katary. Zaraz, kali ja pišu hety list, ja ŭsio jašče znachodžusia tut u čakańni rejsa ŭ Kuviejt, adkul ja narešcie adpraŭlusia ŭ Vašynhton, a zatym u Omachu. Mnie treba atrymać jašče niejki dadatkovy dazvoł na ŭjezd u ZŠA. Usio heta takija pakuty.

Ja strašna stamiŭsia i ničoha nie adčuvaju, akramia pačućcia poŭnaj biezdapamožnaści.

Ale starajusia dumać tolki pra toje, što maje dzieci čakajuć mianie, što ja viartajusia dadomu i što ja ščaślivy, bo my ŭsie ŭ biaśpiecy ad talibaŭ».

«Situacyja z evakuacyjaj — vidavočny pravał i hańba»

Śviet abyšli kadry z kabulskaha aeraporta, dzie miascovyja žychary, sprabujučy vyratavacca, zaskokvajuć na samalot, a kali jon uźlataje, padajuć na śmierć z vyšyni.

Pra situacyju z evakuacyjaj «Naša niva» spytała historyka i palitołaha Rozu Turarbiekavu.

«Naša Niva»: Nakont amierykancaŭ. Jany musili evakujavać ludziej, jakija pavieryli im, pracavali ŭ ich ustanovach? Ci nie byli ich pavodziny svojeasablivaj zdradaj?

Roza Turarbiekava: Tak, jany musili zajmacca evakuacyjaj. Ekśpierty nazyvajuć ličbu, jak minimum, u 20 tysiač čałaviek, jakich treba było vyvieźci. Heta biezadkazny momant. Ale nie budziem zabyvacca, što

amierykancy ŭkłali vielizarnuju kolkaść hrošaj. Jany mahli spadziavacca, što hetyja ludzi nie pabiahuć pry pieršym nabližeńni «Talibana».

Da taho ž, u historyi amal niama prykładaŭ, kali vialikija hrupy ludziej, jakich nie chacieli pakinuć vorahu, paśpiachova evakuavali. Adno z vyklučeńniaŭ — Dziunkierk, kali anhličanie ŭ 1940-m evakujavali svaich sałdat z Francyi, dzie tyja zmahalisia z nacystami.

Ale heta stała mahčymym, bo prostyja anhličanie sieli na svaje katary i papłyli. Ułasna brytanskich vajennych karabloŭ nie chapiła. Kali ŭ 1989-m sychodziŭ Saviecki Sajuz — naturalna, nie tak haniebna, jak ciapier amierykancy, ale taksama sychodziŭ, — ci adkazvaŭ jon za ludziej, jakija zastalisia ŭ krainie? Naturalna, nie. A chto kali-niebudź nios adkaznaść? Kali heta adbyvałasia?

Paralelaŭ možna pravodzić šmat. Chtości paraŭnoŭvaje z Sajhonam (havorka pra evakuacyja amierykancaŭ z Vjetnama — NN). Na moj pohlad, heta biessensoŭna. Sioletnija padziei možna paraŭnać z 1979 hodam, kali iranski šach źbieh z krainy, zachapiŭšy zołata, žonak, ale pakinuŭ svaich prychilnikaŭ.

Ja nie apraŭdvaju administracyju Bajdena. Nie viedaju, jakija raźliki jana rabiła, kali praličvała chutkaść ruchu vojskaŭ «Talibana». Čamu jana dumała, što afhancy buduć supraciŭlacca. Toje, što my ŭbačyli, — vidavočny pravał i hańba. Ale ničoha novaha niama. U hetaj prablemy nie było dobraha rašeńnia. Inšaja sprava, što sioleta my mahli nazirać za hetymi padziejami ŭ pramym efiry.

Čytajcie taksama:

«Biaskoncy kanflikt u Afhanistanie nie skončyŭsia». Što čakać śvietu paśla prychodu da ŭłady «Talibana»?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0