Było ŭ časy majho malenstvy naturalnaje asiarodździe, dzie ŭsie havaryli pa-biełarusku. Pamiataju, hulajučy ź viaskovymi dziaćmi ŭ časie kanikuł u babuli, z usioj dušy chacieła imitavać tych chłopčykaŭ i dziaŭčatak, što basiakom pa łužam biehali, jeli pylny haroch, pili ciopłaje małako z-pad karovy, kupalisia ŭ sažałcy, katalisia na adnym rovary ŭtraich… Nichto nie śmiajaŭsia, što pa pieršaści ja nie razumieła «razhadavaŭsia jak humno» abo «spazaranku pa parečki» .
Mnie heta babula dazvalała, a maci bajałasia, što «zaboleju, zapačkajuś, šieju słomaju…».
Kolki b ciapier addała choć za dzień tych dziciačych kanikuł!
Pišycie, kali łaska, pra movu i dalej: za toje j čytaju NN.
napisała čytačka Praleska ŭ kamientach da «Mova jak pryncyp&h
Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?
Pišycie redaktaru «Našaj Nivy» ŭ TH