Idu, nie padnimajučy hałavy.
Halopa. Chaładnieča. Mokry śnieh lepicca da mordy.
Tolki što daviedałasia, što
hetyja skaty (biełaruskaje pryhožaje słova bydła nie dla ich) chłopcaŭ zakryli ŭ turmu na hady!
Ciažka. A jak zaraz ciažka ich matulam…
Jak śviatkavać Dzień Voli ŭ takich umovach? Jakoje tut śviata?Padychodžu da domu — i raptam adkaz daje mnie kvołaja kvietačka — kasač sietkavy, jon ža irys, abo irydadyktyjum.
Raśćvioŭ!
U halopu i chaładnieču.
Kala płotu.
Rabi toje, što treba — i budź, što budzie! — taki deviz pieradaŭ mnie kasač sietkavy, jon ža irydydyktyjum.
Voś tak i treba.
Voś tak i budzie zaŭtra: kožny zrobić toje, što paličyć patrebnym.
Dziakujučy papiarednikam, my majem Śviata.
U ich, skatoŭ hetych, śviata takoha niama.
Niechta ŭ hety dzień vyviesić ściah na bałkonie, niechta načepić na łackan ci torbu stužačku; niechta pryniasie kvietki da Kupały, a niechta — da Kołasa; niechta adśviatkuje ŭ carkvie, a niechta — u kaściole; chtości hołasna padymie tost ź siabrami «Chaj jon zdochnie!», a niechta na pracy, jak Štyrlic, budzie moŭčki, u dumkach pramaŭlać: «Za našu pobiedu!»…
A śviata — śviaty dzień — budzie im padtrymkaj.
Darahi kasač sietkavy, ja heta śviata adśviatkuju tak: z ranicy vyviešu na bałkonie ściah naš — chaj uzdymaje nastroj usim, chto budzie prachodzić mima; dzień budu pracavać; a pad viečar vykapaju ciabie, darahi, pierasadžu ŭ vazon, abmatajuTam my ź siabroŭkami damovilisia sustrecca ŭ centry, projdziemsia ad Kołasa da Kupały, pad pomnikam pakiniem našyja kvietki.bieł-čyrvona-biełaj stužkaj. Pajedziem z taboj u Horad.
Kvietki dla Daškieviča i Łobava, kvietki dla ich baćkoŭ, kvietki dla Statkieviča i Sieviarynca….
Darahi irys, ty budzieš ćviści kala Kupały… Ci, mo, kala Kołasa? Pahladzim.
My ź siabroŭkami projdziemsia ad adnaho da druhoha.
Nas mnoha.Sa śviatam!
* * *
Natałka Babina — pierakładčyca. piśmieńnica. Aŭtarka ramana «Rybin horad», knihi apaviadańniaŭ «Kryvi nie pavidna być vidna».





