Alaksandr raskazaŭ, što ŭsio adbyłosia dniami kala dzieviaci viečara ŭ Malinaŭcy (ale nie fakt, što takoje nie adbyvałasia ŭ inšych miescach).
— Ja padjechaŭ z advarotnaha boku doma pa Dziaržynskaha, 131, jašče chvilin 20-30 siadzieŭ u mašynie paśla pracy z telefonam, adkazvaŭ na paviedamleńni. Padyšoŭ dosyć dobra apranuty čałaviek, vyhladaŭ prystojna, ale kaścium byŭ staramodny, možna skazać, savieckaha vyhladu. Pjanym jon nie byŭ, inakš ja b dakładna nie staŭ mieć ź im spravu. Jon spytaŭ, ci nie mahu ja jamu dapamahčy, to-bok adrazu pra hrošy jon nie kazaŭ.
Dźmitryj (tak pradstaviŭsia mužčyna ŭ kaściumie, jaki paprasiŭ dapamahčy) adpačyvaŭ z surjoznaj kampanijaj u katedžy dzieści pamiž Minskam i Radaškovičami. I tak zdaryłasia, što jaho torba z usimi kartkami i hrašyma zastałasia tam, a sam jon — u Malinaŭcy.
I voś supadzieńnie: jakraz niedaloka, na Słabadskoj, 12 abo 15, jość niejkaja mašyna, jakuju treba ŭsiaho tolki zapravić — i navat bilet kuplać nie pryjdziecca.
Dźmitryju treba było ŭsiaho tolki 5 litraŭ bienzinu. Alaksandr nie staŭ vyličvać sumu da kapiejki, a padzialiŭsia 15 rublami. Ciapier pryznajecca, što zanadta lohka rasstaŭsia z hrašyma, choć raniej nikoli tak nie rabiŭ.
— Historyja była mutnaja, — pryznaje mužčyna. — Ale ja vielmi stamiŭsia z-za pracy, vyrašyŭ, što dapamahu čałavieku. Tym bolš sam byŭ u takoj situacyi, kali źjechaŭ na busie, a hrošy zastalisia ŭ inšych štanach u raspranalni. I jakraz patrebna była dapamoha, kab chtości pazyčyŭ hrošaj, a ja viarnuŭ ich na telefon.
Dźmitryj abiacaŭ vielmi chutka adpravić hrošy na telefon, jak tolki zabiare svaju sumku. Tut ža na miescy patelefanavaŭ Alaksandru, kab adlustravaŭsia jaho numar, i niejkaj žančynie sa słovami «darahaja, usio narmalna, ja znajšoŭ hrošy».
— Byli dziŭnyja detali, ale ja nie źviartaŭ uvahi: jon pierakonvaŭ, što hrošy ŭ jaho jość, maŭlaŭ, na katedžy byŭ niejki tort za $20, jaki jon kupiŭ… Niezrazumieła, navošta heta raspaviadać, ja chacieŭ užo addać hrošy i chutčej syści.
Jon nikudy nie ŭciok, kali atrymaŭ 15 rubloŭ, usio vyhladała dosyć praŭdapadobna. Choć, kali dumać łahična, raz jon źviazvaŭsia nibyta z žonkaj, to jana mahła dapamahčy i pieravieści hrošy.
Što potym?
Hrošy Alaksandru čakana nie pryjšli ni na nastupny dzień, ni praz tydzień. Spačatku Dźmitryj navat nie paźbiahaŭ pierapiski, častkaj lehiendy było viasielle brata (dasłaŭ fotadokaz, jaki nielha pravieryć) — ale potym jon, viadoma, usio addaść.
Alaksandr kaža, što abaviazkova napiša zajavu ŭ milicyju. Inakš chto potym budzie dapamahać sumlennym ludziam, kali možna tak biespakarana karystacca čužymi hrašyma?
— Heta razvod, 100%. Prosta jon biare takuju sumu, kab u dalejšym było śmiešna marnavać čas na padaču zajavy. Byccam jak jon i nie admaŭlajecca pakłaści hrošy na telefon, ale tolki ŭ jaho niejkija «składanaści». Upeŭnieny, što ja nie adzin taki, u Minsku jość jašče paciarpiełyja.
Kryŭdna navat nie z-za sumy, a tamu, što ludziam moža spatrebicca realnaja dapamoha, a jany jaje nie atrymajuć: usie paličać heta čarhovym razvodam.
Pa telefonie, jaki pakinuŭ Źmicier, žurnalistam nichto nie adkazaŭ. «Anłajnier» dadaje, što niadaŭna padobnuju historyju inšy čytač raskazvaŭ pra mužčynu Andreja i 14 rubloŭ.
I ničoha nie zrabić?
Kab uklučyłasia kryminalnaja adkaznaść, u fizasoby pavinna być vykradziena bolš za 2 bazavyja vieličyni (74 rubli). Kali dźvie bazavyja i mienš, heta administraciŭka (štraf ad 2 da 30 bazavych, hramadskija pracy, aryšt da 15 sutak). I heta pry ŭmovie, što znojducca achvotnyja kanviertavać svoj volny čas u pošuk praŭdy.





