Kala damoŭ pa vulicy Mira rastuć višniovyja drevy. Jak śćviardžaje Hanna, hadoŭ piać ich nichto nie abbiraŭ. Jana ryzyknuła hetym letam sabrać jahady, ale naklikała hnieŭ susiedziaŭ, jakija kažuć, što drevy sadžaŭ ich baćka, piša Mlyn.by. 

— Viedajecie, kamu piać hadoŭ byli cikavyja hetyja višni? — pytajecca Hanna. — Ptuškam i kampanii ałkašoŭ, jakija nie suprać imi zakusić. Pozna ŭviečary ja ŭvieś čas haniaju ich ad našaha doma. Daju paru chvilin na toje, kab jany źnikli, inakš abiacaju vyklikać narad milicyi. Bajacca, źnikajuć. Dyk voś, bolš na višni nichto nikoli nie źviartaŭ nijakaj uvahi. U hetym hodzie ja vyrašyłasia na «złačynstva stahodździa» — sabrać hetyja dary pryrody. I adrazu znajšlisia ludzi, jakija aburylisia i navat stali pahražać mnie milicyjaj. 

Žančyna paskardziłasia, što spačatku jaje prysaromiła susiedka i abazvała žabračkaj.

— Na nastupny dzień mužčyna z žančynaj, jakija ŭpeŭnienyja, što dvarovyja višni — heta ich ułasnaść, išli da mianie dadomu. Na šlachu sustreli majho 13-hadovaha syna i stali na jaho «najazdžać», — raspaviadaje Hanna. — Da majoj kvatery nie dajšli. Syn skazaŭ, što ja na pracy, chacia była doma. Jon nie chacieŭ, kab mamu niepakoili. A darma. Niachaj by prychodzili. Ja b patłumačyła, što drevy rastuć na ziamli ahulnaha karystańnia, i nijakaha jurydyčnaha prava jany na ich nie majuć, inakš płacili b padatak.

Hanna raskazvaje, što hetyja ludzi ličać višni svaimi, bo drevy nibyta kaliści sadžaŭ ich baćka, jaki pamior. Ale žančyna nie bačyła, kab «haspadary» kali-niebudź źbirali ź ich jahady.

— Ja znajšła hetych ludziej pa telefonie, — kaža maładziečanka. — Razmaŭlała z mužčynam i patłumačyła jamu, što nichto nie maje prava čapać majo dzicia. Što da višań, to my z synam i sabrali jahady tolki z paŭtara dreva. A ŭsich ich u nas kala dziesiaci — kali łaska, źbirajcie. Dy mnie i inšyja susiedzi kažuć: «Małajčyna, što zaniałasia». Jahady pieraśpieli ŭžo, stamiłasia ich pierabirać. I paśla zboru ŭsie myšcy balać. Ale na samym viersie višni takija čornyja i pryhožyja, što serca kryvioj ablivajecca ad taho, što ich nie dastać. Chacia nam stolki i nie treba.

Višni Hanna zamaroziła. Niespakojnyja susiedzi bolš pakul pretenzij nie pradjaŭlajuć.

Žurnalisty znajšli čałavieka, jaki ličyć višni svaimi. Jaho kličuć Jaŭhien.

— Višni sadžali maje baćki z majoj žonkaj, — raspaviadaje mužčyna. — Mnie było vielmi ciažka razmaŭlać z žančynaj, jakaja sabrała ź ich jahady. Jana stała patrabavać u mianie niejkija dakumienty na hetyja drevy, pryvodzić u prykład lasnyja jahady. Pavodziła siabie jak dzicia. Ja razumieju, što pavodle zakonu hetyja drevy mnie nie naležać. Adnak, jość jašče takoje paniaćcie, jak pa sumleńni. Asabista ja nie palezu na dreva, jakoje nie sadžaŭ. Ale, dapuścim, da mianie pryjdzie čałaviek i skaža: «Možna, ja źbiaru višni z tvajho dreva?» Viadoma ž, ja skažu: «Kali łaska, źbiraj».

Jaŭhien zapeŭniŭ, što jon ni ŭ jakim razie nie pojdzie da Hanny patrabavać višni nazad, dy i dva dni tamu jon sam źbiraŭ ich sa svaich drevaŭ. Darečy, inšyja susiedzi, pavodle słoŭ mužčyny, taksama źbirali jahady ź jahonych višań.

Rajonnyja ŭłady i rabotniki kamunalnaj haspadarki nie pretendujuć ni na višni, ni na jakija-niebudź inšyja płady, jakija śpiejuć na dvarovych terytoryjach. Pra heta raskazaŭ načalnik adździeła žyllova-kamunalnaj haspadarki Maładziečanskaha rajvykankama Pavieł Mazura.

Pry ŭźniknieńni sprečnych situacyj čynoŭnik paraiŭ damaŭlacca pamiž saboj paluboŭna. Ci źviartacca ŭ sud, kali ŭžo zusim nijak.

— Dy niachaj prosta padzielać hetyja višni. Kali ŭ ich nie atrymlivajecca, hatovy asabista vyjechać na miesca i dapamahčy. Padzialu jahady na ŭsie kvatery, — skazaŭ Mazura.

Клас
2
Панылы сорам
75
Ха-ха
17
Ого
4
Сумна
3
Абуральна
4