Vinšuju biełarusaŭ, katalikoŭ i pravasłaŭnych, z kaladnymi i navahodnimi śviatami!

Dziakuju Bohu, jaki zrabiŭ na śviaty padarunak. Narešcie, adoleŭšy try miažy, polskuju, litoŭskuju i biełaruskuju, na jakoj zatrymalisia, dajšli da Biełarusi «Źničy kachańnia». Kniha, jakaja naskroź — pra kachańnie: Božaje i čałaviečaje.

Prezientacyja knihi 29 śniežnia a 19.00 u kaviarni «Hraj» (vuł. Internacyjanalnaja, 33). Aproč «Źničoŭ kachańnia», budzie jašče hurt «Astrouna» z kaladnymi pieśniami.

Buduć knihi ź ilustracyjami bliskučaha biełaruskaha hrafika Uładzimira Višnieŭskaha (z aŭtohrafami).

Dyzajn knihi — mastak Kastuś Vaščanka, układańnie — Taćciana Proćka.

Prychodźcie, razam sustreniem nadychod Novaha hodu. A pakul — adzin vierš i adna paema z knihi «Źničy kachańnia» (videazapis z kancerta Źmicier Vajciuškievič, Todar «Zorka Dziva»).

Kaladnaha prahladu, jašče raz sa śviatami!

ALIVA

Volzie

Jon moŭčki kročyŭ bieraham marskim.
Jahonyja ślady zmyvali chvali
I adbiahali… Potym całavali
Ślady žančyny, što išła za im.

Jon nie hladzieŭ, ci jdzie? Jon šlach pačaŭ
I doŭžyŭ tak, nibyta jšoŭ da mety,
Jakoj nichto nie viedaŭ, aprača
Jaho samoha i žančyny hetaj.

Za imi šlach nie rassypaŭsia ŭ prach,
Bo sami jšli jany, kudy chacieli,
I razam ź imi pa svaich šlachach
Źviary i ptuški biehli i lacieli.

Dniom hreła sonca. Nočču hreŭ kaścior.
Jany išli — ničoha nie šukali.
Pili vadu, što praciakała z hor,
I jeli syr, što pastuchi davali.

Kali iści stamlalisia, płyli.
Spać kłalisia pad viečnaju alivaj.
I jon śpiavaŭ naranicy, kali
Jana ź im pračynałasia ščaślivaj.

U joj aliva viečnaja ćviła,
Jakaja jści jamu davała siłu,
Jon vioŭ jaje, jana jaho viała
Ad niebaschiłu i da niebaschiłu.

Na ich ślady, što jšli vakoł ziamli,
Pakłalisia ślady dački i syna…
Boh viedaje, kudy jany išli…
I chto byŭ jon… I chto była žančyna…

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0