Hetuju knihu ja atrymała ŭ padarunak, pryčym u taki momant, kali adzin vielmi nastrajovy tvor byŭ skončany, a ŭsio astatniaje padavałasia «nie takim-nie hetakim». Plus naźbirałasia i svajho, i čužoha, dziela čaho treba było terminova ciukać pa kłavišach. Da ŭsiaho ŭ hałavie kruciłasia pytańnie, ci moža piśmieńnik pieraŭzyści sam siabie. Chaj jon i pracaholik, i talenavity, i ŭmudrajecca paśpiachova prasoŭvać biełaruskuju litaraturu, dziakujučy svaim asabistym jakaściam. Ale cikaŭnaść pieramahła, i ja ryzyknuła adkłaści svaje spravy i sahrašyć ź niezapłanavanym tekstam. 

Spačatku ŭ mianie skłałasia ŭražańnie, što hety raman — biasšoŭny miks pamiž Pavičam i Pielevinym, ale mienavita biasšoŭny. Potym mnie padałosia, što aŭtar — vielmi samotny čałaviek, jaki sprabuje pieraadoleć svajo rasčaravańnie «časam, a bolej miescam», sprabujučy stvaryć rečaisnaść, jakaja moža jaho pazabavić. Dalej tvor pieratvaryŭsia ŭ kibierpank, i mnie padumałasia, što hetaja kniha — dla mužčyn, katoryja lubiać Uiljama Hibsana, a taksama dla žančyn, katoryja pamiatajuć, što dla takich pryhožych mužčyn, jak Kianu Ryŭz, łyžki niama. I ź jakoj nahody mnie pavinien padabacca raman, chaj sabie i na ekałahična-ezateryčnuju temu, dzie, zdajecca, simpatyčny hieroj, stvorany nie mienš simpatyčnym aŭtaram, vypraŭlajecca na pošuki niejkaj čužoj žančyny na kraj śvietu? Archietypaŭ tut, jak vy razumiejecie, chapaje. 

Ale było zapozna zachoŭvać da teksta dystancyju. Ja ŭžo była ŭ im: udzielničała ŭ kveście, mužna čytała zapiły pra reki kryvi i hory miasa (i hena byŭ nie recept), chapałasia za haračaje žaleza paravoza, kab acanić spasyłku na Andreja Płatonava, chacia, pryznajusia, pračytała pa dyjahanali niekatoryja žorstkija sceny z sabakam i trochu rasčaravałasia ŭ tym, jak chutka (asabliva ŭ paraŭnańni z astatnimi epizodami) i biez mučeńniaŭ — chacia b dla pryliku — hieroj vybaviŭsia ad žančyny-pastki. Maje siabry i blizkija za čas majho čytańnia knihi paśpieli z pavahaj daviedacca, što abjekty, jakija akalajuć nas u realnym śviecie, u «Nočy» Viktara Marcinoviča nazyvajucca inakš i majuć simvaličnaje značeńnie.

Praŭdu kažučy, hety raman ciažka analizavać, choć u im dastatkova trapnych piśmieńnickich znachodak i kros-refierencyjaŭ na zdabytki biełaruskaj i suśvietnaj kultury, na mistyčnyja relihii, na fiłasofskija vučeńni. Hety tekst — jak viecier: jon moža być mocnym, słabym, chałodnym, ciopłym, paŭnočna-zachodnim, dzieviać mietraŭ u siekundu. Hety tvor samatojesny, adpaviedny samomu sabie. Jon jak kula pad sercam: ź joj baluča, ale bieź jaje — kaniec. Apieracyja niepažadanaja.

U hetym tekście, jak mnie padajecca, najmieniej ad Viktara Marcinoviča jak asoby i najbolej ad aŭtara-majstra. Z majho boku heta surjozny kamplimient, chacia jość vialikaja imaviernaść, što ŭsio dakładna naadvarot, asabliva ŭličvajučy, što aŭtar umieje prymusić čytača ŭ kožnym svaim tvory vieryć, što mienavita hety apaviadalnik ci hałoŭny hieroj i jość Viktaram Marcinovičam. U peŭnaj stupieni «Noč» usprymajecca jak kvintesiencyja papiarednich tekstaŭ, ale jana bolš daskanałaja, pazbaŭlenaja chadoŭ, jakija vyhladajuć jak piśmieńnicki pošuk ci praktykavańnie. Raman arhaničny jak pa sposabie piśma, tak i pa raźvićci siužeta. Hety tvor padajecca mnie davoli maskulinnym, ale i nie takim chałodna-analityčnym pa styli, jak miescami «Mova». U novym ramanie aŭtaru vielmi dobra ŭdałosia prapuścić apaviadańnie praź śvietaŭsprymańnie hałoŭnaha hieroja i pabudavać ceły niaisny śviet, abapirajučysia na mierkavanuju empatyju čytača. Pa-raniejšamu raman pryznačany dla čałavieka ŭvažlivaha, bo nie kožny ŭ kancy knihi budzie pamiatać pra toje, što pradmova tvora jość i jaho paślasłoŭje.

U «Nočy» biełaruskaja i suśvietnaja litaratury — heta dadzienaść, i aŭtar viadzie z čytačom havorku na roŭnych, nie papytaŭšysia zahadzia «Jakuju muzyku ty słuchaješ? Jakija knižki čytaješ?» (Byŭ taki čas, kali mienavita hetak znachodzili adzin adnaho.) Hałoŭny hieroj ramana Knižnik i tak usio viedaje pra svaich surazmoŭcaŭ i ŭsich ich moža raskłaści pa palicach. Ja dumaju, što, dziakujučy vobrazu hieroja i tvoru ŭ cełym, značnaja kolkaść ludziej zmoža albo paradavacca paznavańniu lubimych ci prosta viadomych tekstaŭ, albo adkryje dla siabie niešta novaje sa zdabytkaŭ suśvietnaj kultury. Pry hetym «Noč» nie ŭsprymajecca jak imitacyja, a čytajecca jak absalutna aŭtentyčny tvor. Jon pabudavany na aryhinalnaj interpretacyi miascovaha ładu žyćcia, kultury, mientalitetu i abapirajecca na znajomuju ŭsim tapanimiku ŭ vielmi niečakanaj jakaści. Našaja «siarmiažnaja» rečaisnaść, paśla taho jak spalenyja ŭsie pretenzii na jeŭraramont, hłamur i chiuhie, a «jabłyčniki» pierastali pracavać, vyjaŭlajecca častkaj vialikaj staražytnaj i pry hetym pazačasavaj płyni mistyčnych i fiłasofskich viedaŭ. Raman maje ŭsie šancy zrabicca znakavym dla čytačoŭ i być fienomienam nie tolki kultury, ale i pabytovaha žyćcia. 

Chacia ŭ ramanie panuje noč, tvor uzhadvajecca mnie jak vielmi śvietły, u niečym navat naiŭny, nasyčany trapnaj sacyjalnaj satyraj (časam mnie zdavałasia, što ja čytaju Marka Tviena) i prasiaknuty vytančanym pačućciem humaru. Ja dumaju, heta toj vypadak, kali aŭtar nie spyniajecca na dasiahnutym, nie ekspłuatuje staryja chady, a raście nad saboj jak piśmieńnik i jak apaviadalnik.

P.S. Zvyčajna padobnyja rečy kanstatuje sam piśmieńnik, ale na ŭsialaki vypadak dadam, što ŭsie supadzieńni ŭ hetym tvory jość vypadkovymi (ale ad hetaha nie mieniej pryjemnymi).

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?