Ja prapuściła toj momant, kali z žanravaj sistemy biełaruskaj litaratury źnikła apovieść. Vodhulle niejkaj dyskusii pra toje, što, maŭlaŭ, u Jeŭropie niama žanru «apovieści», a ŭsio, što bolšaje za apaviadańnie, nazyvajecca «ramanam», danosiłasia i da mianie, ale zastałosia niezrazumiełym, čamu ŭ vyniku apovieść jak žanr usio ž taki amal źnikła ź biełaruskich litaraturnych dalahladaŭ. Niaŭžo tamu tolki, što nam chočacca trapić u žanravuju sistemu jeŭrapiejskaj litaratury — z apovieściu, maŭlaŭ, nas nichto nie prymie?

Takim čynam, ja padstupałasia da apošnich ramanaŭ Alesia Arkuša mienavita z hetymi pytańniami: čamu nie apovieść i kali nas užo prymuć.

My čaściakom (nasamreč — ci nie zaŭsiody?) padstupajemsia da čužych tekstaŭ ź dziŭnymi pytańniami i niečakanymi metami. Mnie padavałasia, ja dobra razumieju, ab čym budzie pisać Aleś Arkuš — ja daŭno zaŭvažyła, što abrała dla siabie ŭ mastackaj litaratury tyja samyja ściežki, jakija mnoha raniej pakrysie cierabiŭ jon: papularyzacyja sučasnych i tahačasnych piśmieńnikaŭ, historyja ŭ pryzmach siamji, archiŭnyja zahadki minułaha i štodzionnaść jak budučaja archiŭnaja zahadka — prablemnaje pole mastackich pošukaŭ u nas šmat u čym supadaje. Tamu i dazvoliła sabie čytańnie «oftopam» — nie pra toje, pra što napisana, a pra toje, pra što chaciełasia pahutaryć.

Ramany, miž tym, nie dalisia. I «Siadzibu», i «Spadčynu», jak vyśvietliłasia, niemahčyma pračytać «oftop». Spačatku ty — zusim niečakana — biezumoŭna budzieš uklučany ŭ siužet i pasłuchmiana pojdzieš aŭtarskimi ściežkami pa ramannych chitrasplacieńniach. Usie pytańni — potym.

Chitrasplacieńni Arkušovych ramanaŭ — heta nie toje, što zvyčajna «chitrasplatajecca» ŭ ramanach. Standartnaha siužeta, jaki składajecca z zaviazki, łancužka padziejaŭ i raźviazki, u abodvuch tvorach — jakraz na dźvie apovieści. U centry «Siadziby» — raspovied pra haspadaroŭ doma, u jakim zdarajucca mistyčnyja vypadki, «Spadčyna» zakručana vakoł niejmaviernaj historyi smalavickaha partyzana Šahojki i pošukaŭ jahonaha paślavajennaha schronu. Adnak pobač z asnoŭnym siužetam i ŭ «Siadzibie», i ŭ «Spadčynie» razhorniecca šče ź dziasiatak siužetaŭ, prapisanych i nieprapisanych, praciahnutych pobač z asnoŭnaj ściežkaj — i dadzienych adnoj tolki krasamoŭnaj detallu.

Ja, pakul čytała «Spadčynu», prakruciła ŭ hałavie try mahčymyja paŭnavartasnyja ramany i čatyry apovieści z tych ziernieŭ, što ščyra rassypany pa tekście Alesiem Arkušam. I dziŭna, jak jon trymaje nitku asnoŭnaha apoviedu, jak atrymlivajecca ŭ jaho nie zbočyć na inšuju, zdajecca, bolš pryvabnuju, nasyčanuju pierśpiektyŭnym «ekšnam» darohu. Majsterski vytrymanaja, stroha arhanizavanaja architektonika abodvuch ramanaŭ, jakaja trymaje ŭ miežach, ale ŭvieś čas adkryvaje niečuvanyja pierśpiektyvy pa-za hetymi miežami — voś tak vyhladaje «chitrasplacieńnie» «Siadziby» i «Spadčyny». Nie tolki toje, što napisana, ale i toje, što mahło być «raskručana» z napisanaha — siužetny źmiest hetych tekstaŭ šyrejšy za napisanaje litarami. Apovieści, u jakich ščodra nasypana budučych ramanaŭ, — niejak tak.

Zdajecca, aŭtar dobra viedaje, što spraktykavany čytač znojdzie ŭ jahonych tekstach pačatki i abiacańni novych tekstaŭ, i viedaje, što heta jość jahonaj pieravahaj, tamu mova ramanaŭ — skupaja i prazrystaja, čaściakom — repartažnaja. Tut niama nahruvaščvańnia vobrazaŭ i aluzij, niama linhvistyčnaha forsu, čytač zasiarodžvajecca na tam, što skazana, a nie tym, jak heta zroblena. Ad taho ŭ ramanach šmat dziejaŭ — i niašmat emocyj, šmat razvažańniaŭ — i niašmat apisańniaŭ. I emocyi, i vizualnyja ŭjaŭleńni — usio heta znoŭ pierakładziena aŭtaram na čytača: nijakaha demiurhičnaha dyktatu, volnaja vola dla taho, chto biare ŭ ruki knihu.

Ad taho i «Siadziba», i «Spadčyna», šmatkroć «dadumanaja», «da-adčuvanaja», damalavanaja za čytańniem, stanovicca nibyta i tvaim tvoram — i voś ty ŭžo całkam unutry, u hetym miedytatyŭnym raspoviedzie, u hetym siłavym napružańni dumak i pytańniaŭ, jakija chvalujuć aŭtara, a nasamreč — ciabie taksama.

Historyja Ivana Šahojki, smalavickaha partyzana, hałoŭnaha hieroja viadomaj u nas na Smalaviččynie apieracyi (praciahły čas partyzany, pieraapranutyja ŭ niemcaŭ, atrymlivali pa padrobnych dakumientach pradukty i rečy na niamieckim składzie), jakaja akazvajecca adzinaj spadčynaj, atrymanaj hierojem-apaviadalnikam u spadčynu ad baćki (historyja ŭ spadčynu — prostaja, ale jomistaja mietafara) — nie adpuskaje doŭha. Pavažajučy budučych čytačoŭ «Spadčyny», nie budu dazvalać sabie spojleraŭ, ale možacie pakul pavieryć na słova: heta adna z tych mocnych vajenna-paślavajennych historyj, jakimi nadzvyčaj bahatyja biełaruskija archivy. Maralnyja pytańni, što paŭstajuć pierad śviedkami hetaj historyi, siužety, što mimavoli składajucca vakoł jaje, mahčymaści, prychavanyja ŭ joj — pa maštabach nahadvajuć apovieści Bykava. Na Biełarusi ciažka pražyć žyćcio, nie napatkaŭšy takich pytańniaŭ. Zaŭsiody mocnaja i zaŭsiody žorstkaja ŭłada, šmatviekavy dośvied unutranaha supracivu pry źniešniaj pasłuchmianaści i pakornaści, partyzanka jak sposab žyćcia, dula ŭ kišeni dla luboha režymu i šyja, prydatnaja dla ŭładnaj piatli — biełarusy žyvuć niaprostym hramadzianskim žyćciom stolki, kolki naohuł žyvuć. Nad nievialikaj dla žanra ramana «Spadčynaj» možna razvažać biaskonca: užo i abrysy tvoru patusknieli i zmylilisia, ale siužet jaje ciapier ubudavany ŭ tvajo ułasnaje spaścižeńnie krainy i jaje historyi. Vialikaja ŭdača i talent — adšukać i aformić taki siužet.

Sakret «Siadziby» — inšy. Siužet jaje — praściejšy: mistyčnyja niespadziavanki sučasnaści vytłumačvajucca detektyŭnymi abstavinami minułaha (znoŭ ža — abydziemsia biez spojleraŭ). Zdajecca, ničoha takoha asablivaha — akramia, kaniešnie, połackaj historyi, pryvabna padadzienaj u mastackim afarmleńni, nie nova, ale zaŭsiody patrebna. Ale ž — sakret. Jon — u toj miery mistyčnaści, jakaja supravadžaje raspovied. Heta taja aściarožnaja, šlachietnaja, zaŭvažanaja ź ironijaj, mistyka, jakuju spakon vieku jak štodzionnaść usprymaje biełarus: i aktyŭnyja, dziejsnyja našy niabožčyki, što nikudy nie sychodziać i zastajucca la ŭłasnych siadzib, čakajučy haściej na Radaŭnicu i vypraŭlajučysia ŭ adviedki ŭvosień, i žyvioły našy, jakija chiba što nie razmaŭlajuć, ale ŭsio viedajuć i adčuvajuć, našy niezvyčajnyja sabaki i vužaki, sovy i krumkačy, jakija nikoli nie poŭzajuć i nie lotajuć tak sabie, a zaŭsiody — z sensam, i ziamla, ź jakoj kožny dzień vybirajecca na śviet pamiatka minułych časoŭ — miednym kryžykam, bronzavaj zavušničkaj, padvieskaj, praź jakuju bačna viečnaść. Mnie zaŭsiody padabałasia, što naša biełaruskaja mastackaja admietnaść niečym nahadvaje admietnaść łacinaamierykanskuju, ź jaje naturalnaj mistyčnaściu, parušanymi miežami pamiž suśvietami, z ŭmieńniem prapuskać cieraź siabie čas, zastajučysia nieruchomym u prastory — ale ž miera, stupień prajavaŭ hetaha ŭ biełarusaŭ bolš dalikatnaja. Heta jak paśmiajacca ŭ lesie, kali ty z usich bakoŭ abkružany vorahami — cichieńka, «u kułak».

I kali ja dumaju, čym moža prydacca biełaruskaja litaratura ŭ Jeŭropie, — ja dumaju mienavita pra heta. Pra našaje ŭmieńnie supraćstajać cisku, znachodziačysia ŭ biezvychodnych umovach. Pra naša ŭmieńnie vyžyvać u piatli. Pra naša viedańnie mieraŭ i stupieniaŭ. Pra našu miedytatyŭnaść i šlachietnaść u raspoviedzie. Pra strymanaść i šmatsensvaść. Pra niepachisnuju prostoru «pamiž» — i ruchomy čas «paŭsiud».

Heta toje, što majem spadčynaj. Heta toje, što cichieńka pahrukvaje šklanymi kiliškami ŭ našych siadzibach. Heta toje, čaho niama ŭ inšych.

A «Siadziba» i «Spadčyna» — usio ž apovieści. Chacia…

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?