Kali pryznacca pa ščyraści, dyk Piatro pa mianušcy Bubniła, piensijanier i baćka siamji, hladzieć hetuju prahramu pra modnyja tranty zusim nie źbiraŭsia i adzieńniem nadta nie cikaviŭsia. Na chaleru!

Jaje i tak poŭnaja šafa. Lepš kupić skrynačku smalenskich sieladcoŭ, sała miakkaha, plašku «Svajaka», na daču źjeździć. Udzień trochi na harodzie pakałupacca, viečaram kulnuć čaračku, palažać na kanapie — takija ciapieraka byli Bubniłavy pryjarytety.

Siońnia jon byŭ doma, voś i pstryknuŭ pultam, kab daznacca — doždž ci pahoda, tolki i ŭsiaho.

Ale musić hadzińnik trochi adstaŭ ci naviny raniej puścili — zamiest prahnozu nadvorja na ekran vypłyŭ akularysty dziadźka ŭ zialonaj kašuli z broškaju i ŭ strakatym kabacie — viadučy klataha modnaha šou.

«Adzieŭsia jak ženščyna! — jak zaŭždy nie ściarpieŭ Piatro. — Vot užo dzie nienavidžu!»

Ale pozna. «Daj pahladzieć, Bubniła ty!»— pačułasia z kuta zały. Kanapu absieli dačka z žonkaju. Nu, što ty budzieš rabić! Ź siamjoj ža nie razvodzicca! Aburany piensijanier patepaŭ na kuchniu da ladoŭni. Jon, kaniečnie, mieŭ poŭnaje prava na abureńnie i ŭłasnaje mierkavańnie. Bo ŭ maładości byŭ pieršym modnikam na ŭvieś svoj cech i navat na małasiamiejku №3, tolki na piensii Bubniłam zrabiŭsia.

Jano-to, kaniečnie, jak dzie ŭ stalicy, dy jašče na kulturnaj rabocie, kali ŭ ciopłym, u čystym i hrošy charošyja, modnikam być — zasłuha nievialikaja. Niama tut ničoha vajennaha! Ale Piatro žyŭ u rajcentry i rabiŭ usio žyćcio na zavodzie ślesaram kantrolna-vymiaralnych pryboraŭ.

Praca nie skazać kab brudnaja nadta, heta ž nie pa kanalizacyi łazić, ale ŭsiakaje byvaje: to ŭ salidoł upeckaješsia, to tak la nasosa cieraniešsia dzie.

Piatro tady na zavod zaŭždy kapialuš nasiŭ darahi i prystojny. Vyhladaŭ tak hodna, što jaho z načalnikam cecha błytali!

Miascovamu kiraŭnictvu nie padabałasia, ślesaru nastojliva raili źniać kapialuš abo chacia b pali abrezać. Ale jon adchiliŭ abodva varyjanty. Złosna kinuŭšy: «Ja vam što — Vujka jaki, u kapielušy biez paloŭ chadzić!» Chto taki Vujka, Piećka nie ŭdakładniŭ, ale, ubačyŭšy hetkuju raźjušanaść u jahonym abliččy, technołah z majstram adčapilisia.

Za modnymi navinami chłapiec taksama sačyŭ: džynsy z vyciertymi kaleniami kupiŭ, jak tolki ŭbačyŭ, jašče j cahlinaju ich nadraŭ kab bialejšymi hladzielisia! Pryjechaŭ da maci ŭ viosku, a taja jak zahałosić: «A, moj ty synok, skidaj hetyja pašmorhanyja nahavicy, jak inšych u ciabie niama, dyk ja hrošaj dam — kupi sabie chacia b kortavyja!»

A ŭžo dublonka ŭ Piatra paźniej źjaviłasia, kali dzieci ŭ škołu chadzili. Ciahnuli na zavodzie tałony na deficytnyja rečy. Piatro chacieŭ šubu žoncy i dočkam, chacia adnu na traich, kab prajścisia, a vyciahnuŭ jarka-ruduju dublonku.

Śpiarša sprabavaŭ pradać jaje ŭdvaja daražej ci abmianić na vahončyk dla lecišča, ale ničoha nie vyjšła. Daviałosia samomu nasić. Zatoje ŭ takoj apranasie ŭ svaim mikrarajonie jon vyhladaŭ ekzatyčna i byŭ vidzion zdalok. Na biasiedy svajackija, dy i prosta ŭ zabiahałaŭku paśla pałučki pieršy modnik zaŭždy prybiraŭsia byccam frajer, a nie šaramyha jaki: u adprasavany stroj pad halštukam. Halštukaŭ roznych pamieraŭ i formaŭ za žyćcio nazapasiłasia kala dziasiatka.

Ale čas niaŭmolny. Hady minulisia — dublonka abdrypałasia, šapku z nutryi mol pasiekła. Dzieci padraśli. Hrošaj nie stavała. Vybranyja hurki, skapanaja bulba, plonka dla parnika zrabilisia važniejšymi za modnyja fasony.

Dy i žonka, kali Piatro ŭ hości ci piŭbar źbiraŭsia, ślozna prasiła nie zaviazvać halštuka: « Nabiarešsia, jak śvińnia hrazi, pavališsia na kanapu i chrypiš, a ja ździeć nie mahu ŭdaŭku hetuju, byvaje, zadušyšsia šče!»

Hłynuŭšy vina «Kupalskaja pieśnia» — charošaha i niedarahoha, — Piatro zakusiŭ hurkom i znoŭku prytepaŭ u zału.

— «Śledavać modzie śmiešno, a nie śledavać — hłupa!» — davodziŭ z ekrana viadučy, «adziety jak ženščyna», Bubniłavaj dačce i žoncy, što siadzieli raziaviŭšy raty.

Duša Bubniły, sahretaja ciapłom «Kupalskaj pieśni», užo nie mahła zastacca abyjakavaj, bahaty dośvied kolišniaha modnika prasiŭsia vonki:

— Apranacca pa modzie treba maładoj dzieŭcy, maładomu chłopcu! A ŭsim astatnim — usio adno jak, aby na bamža nie być padobnymi!

Pobač ź viadučym na ekranie źjaviłasia pakocanaja žyćciom mažnaja błandzinka hadoŭ piacidziesiaci. Čyrvonyja štoniki kabiety nibyta prylipli da ściohnaŭ i łytak. U vyniku ŭvieś zadni most prahladaŭsia ažno da samaha maleńkaha ŭzhoračka i łahčynki.

— Kab trochi raskašniej, dyk, moža, i ničoha b było, — zaŭvažyła Bubniłava žonka.

Raz-poraz čuchajučy vucha, błandzinka žaliłasia na žyćcio, maŭlaŭ, i ŭ siamji ładu niama i na pracu nie biaruć. Ekśpierty i viadučy, «adziety jak ženščyna», słuchali jaje doŭha dy ŭvažliva i ŭrešcie zrabili niečakanuju vysnovu — va ŭsim čyrvonyja štany vinavatyja! Zapytalisia:

— A moža, u vas niama hrošaj na novyja?

— Nie, hrošy jość, ale mnie hetyja tak pasujuć i pastavu strajniać, što pryhažejšaha ničoha i znajści nie mahu! — hulliva adkazvała kabieta, vyciahvajučy vusny dudačkaj.

— Vo, niaŭdača, dyk niaŭdača, — uśmichnułasia Bubniłava dačka, — ciapier pry hrašach čorta kupić možna, nie toje što novyja štany spravić!

U kadry pakazaŭsia błandzinčyn muž, zusim nie krasavjec, chutčej, łysavaty šybździk, u pakłyčanaj blakła-ružovaj kašuli, by ź dziciačych pialušak pašytaj.

Z pryčyny ŭłasnaha niesamavitaha vyhladu jon, adnak, zusim nie žuryŭsia, a voś žončyny štany i pryčoska, naadvarot, turbavali, nastolki, što razvodam pahražaŭ!

— A ci nie sprabavali vy, skažam, kupić joj niešta novaje z adzieńnia? — cikaviłasia ekśpiert u biełaj sukiency.

— Kuplaŭ — nasić nie choča! — žaliŭsia šybździk.

«Kapituła! Kapituła! — raptam zakryčaŭ Piatro, uskočyŭšy z kanapy. — U nas u vioscy taksama taki byŭ! Tolki jon adzin kuplaŭ svajoj žoncy rejtuzy. Pryjdzie ŭ sielmah, raskładzie pa ŭsim pryłaŭku i piadziami mieraje, kab ciesnyja nie ŭziać!» I užo spakajniej dadaŭ: «Ženščyna sama sabie adziožu pavinna vybirać!»

Ekśpierty na ŭsie hałasy pačali raić hałoŭnaj hieraini apranacca jak sapraŭdnyja łedzi: anhlijskaja karaleva i žonka prezidenta Kienedzi — u strymanyja i elehantnyja stroi.

— Dyk to karaleva, a to kvachtucha niejkaja, chto jaje bačyć? Kupi sabie multavy chałat dyj dobra budzie. Usio roŭna doma siadziš, a to raskatała hubańku! — adhuknuŭsia Bubniła.

— Zaliŭ šałamejku, ciapier jazyk jak małatarnia, — burknuła žonka.

Ale kolišni modnik nasamreč padčas rekłamnaha pierapynku spoŭzaŭ na kuchniu jašče raz na spatkańnie z «Kupalskaj pieśniaj» — charošaj i niedarahoj — i nizavošta nie źbiraŭsia spyniać palemiki.

Błandzinka ŭziałasia prymiarać roznyja tranty napokaz, stylisty navypieradki vykazvali svaje dumki. Zaŭvahi ž Piatra Bubniły z kanapy byli nie takija dalikatnyja, ale zatoje vobraznyja, kožnamu ŭciamnyja. Strakataja sukienka, pavodle jahonych słovaŭ, była raboj, jak jaŭrejskaja karova, biełyja štany — akurat dziedavy spodniki, tolki padstrelenyja, tut z baćkam navat dačka pahadziłasia: «Nikudy nie varta, pad ciopłuju kurtku biełyja štany, heta ž na vosieńniu nasić, daždžy jduć. A jaki ž durań pad daždžom u biełych štanach ciahajecca!» Kamplekt z žoŭtaha płašča i čornaha kapialušyka dyk naohuł na dracianika padobny, chacia viadučy śćviardžaŭ, što nadta šykoŭna. Mo jon praŭdu kazaŭ, śpiecyjalist ŭsio-taki, ale i Bubniła nie schłusiŭ. Heta kožny paćvierdzić, chto bulbu pierabiraŭ, a značyć, čarviaka-dracianika bačyŭ: hałava ŭ jaho čornaja, a tułava žaŭtlavaje.

Paśla ekśpierty prynieśli šeryja pinžak sa spadnicaju, siniuju kurtačku pa nazvaju bombier. Śćviardžali, što heta dziełavy styl, u takim treba na pracu chadzić. Dačka ažno zadumałasia: ci nie kupić joj jakoha bombiera, uvosień ža z dekretu vychodzić! Ale pryhadała śpis, što synu ŭ sadziku vydali, i kinuła durnoje.

Tym bolš baćka i tut sa svaimi paradami ŭlez:

— Kali śpiacoŭka, to na pracu ŭsio adno ŭ čym chadzić. Hłaŭna, kab papryhažej!..

Piatro jašče raz schadziŭ da ladoŭni. Błandzinku ŭrešcie pryčasali, jak maje być, apranuli ŭ stroi ad najlepšych stylistaŭ, i ciapier jana mo j nie hladziełasia pieršaj krasuniaju, ale vidavočna była daražej prybranaja. Šybździk i dzieci jahonyja, radyja, što im novuju mamku zrabili, padaryli błandzincy vialiki bukiet, takaja ŭžo zaviadzionka.

Viadučy, adziety jak ženščyna, zachlipaŭsia ŭ kamplimientach. Voś, maŭlaŭ, pamaładzieła hadoŭ na dvaccać, sapraŭdnuju łedzi zrabili my z hetaj łachudry! Adnak žonka Bubniły nie padzialała jahonaj ejfaryi: «Nu baba i baba, jakaja była torba, takoj i zastałasia. Chiba vałasy pryhładzili, zamiest štanoŭ spadnicu daŭžejšuju adzieli, dyk dla hetaha treba było ažno ŭ Maskvu jechać?

Lepš «Bitvu ekstrasensaŭ» pahladžu!

Vaładarka pulta ŭpeŭniena pieraklučyła kanał. Ciapier kašłaty, strachaludny maładzion, uvieś u čornym, padobny na niačyścika z «Vija» i cyrkavoha fakira adnačasova, trymaŭ u ruce kavieńku z čerapam. Heta było kudy horš, čym toj akularysty dziadźka, adziety jak ženščyna! Aproč taho, skončyłasia «Kupalskaja pieśnia», a razam ź joju i łahodny Bubniłaŭ nastroj:

— Smarkač vasiamnaccacihadovy! Uździeŭ baranoŭ čerap na kij — i jon užo ekstrasens! — zaroŭ na ŭsiu chatu raźjušany piensijanier.

— I ja niekali, jak trochi mienšy za jaho byŭ, susiedku ciomnačy pužaŭ i harbuzom, i čerapam kazinym. Dyk paśla bajaŭsia, kab krapivoju pa sracy nie ŭrezali, nie toje što na ludziach hetym pachvalacca!

Nie zvažajučy na kviołyja piarečańni druhoj pałaviny, Piatro vydraŭ šnur z razietki i pačaŭ źbiracca ŭpročki. Ciapier u jakaści stylista vystupała žonka, a kolišni modnik słuchaŭ jaje parady: «Štany, dyk dobra budzie, a majku pakamiečanuju skiń, vaźmi śvietłuju kašulu z šafy, usio-taki nie aby-kudy idzieš — na poštu! Tamaka našaja svaćcia pracuje!»

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?